Szczenięta (3 psy i 5 suk ) z inseminacji schłodzonym nasieniem urodzone w mojej hodowli przez sukę Hiddekel GAENA dnia 19.09.2019 nie są dziećmi samca Aulad Al Sahra’s G’AGHILLAS.
Potwierdziły to badania laboratoryjne w oparciu o profil DNA psów.
Nie doszło również do dokrycia, ponieważ Dorota nie ma innych samców, a jej teren jako hodowcy jest zabezpieczony.
Tak długa przerwa w mojej aktywności w mediach społecznościowych była spowodowana szokiem i czasem na poukładanie sobie rzeczy oraz zgłoszeniem w Oddziale ZkwP .
Krycie jakie sobie wymyśliłam, miało być psem z dobrej hodowli, w moich oczach ambitne. Gaena przebywająca u Doroty Korcz była zainseminowana w Klinice Weterynaryjnej przez weterynarza i cała jej ciąża przebiegła prawidłowo. Urodzenie się takich szczeniąt było dla nas wielkim szokiem i zagadką. Pomimo sugerowania nam uśpienia ich czy też zatajenia faktu ich istnienia, podjęłam decyzję, że opublikujemy tą informację o czarnych szczeniętach, ponieważ obie uważałyśmy to za najbardziej uczciwe rozwiązanie w momencie, gdy nie mamy sobie nic do zarzucenia i z naszej strony nie było absolutnie żadnych podstaw do podejrzenia nieprawidłowości. Brałyśmy pod uwagę różne możliwości, w tym, że w samej Gaenie może leżeć „problem” np.ukryte pręgowanie. Podjęłyśmy decyzję, że badania DNA i badania na kolor wykonamy tak czy inaczej, bo chcemy same wiedzieć gdzie, co się mogło zadziać. Mogło się tak zdarzyć, że jedno z rodziców byłoby nosicielem czarnego i pręgowanego allelu, który by się nie ujawniał, ponieważ byłoby recesywnie czerwone: ee. Natomiast drugi rodzic byłby płowy (fawn) i jego kolor byłby uwarunkowany innymi genami, między innymi E_. To by mogło w prosty i logiczny sposób wytłumaczyć możliwość narodzin szczeniąt o takim umaszczeniu. Dlatego również zleciłam wykonanie testu genetycznego określającego umaszczenie dla matki i szczeniąt. Moje przypuszczenia jednak się nie potwierdziły, jedno szczenię było E/e, ale pozostałe z czarnych były E/E co potwierdziło, że ojciec musiał być E/e, gdyż matka ma E/E.
Inseminacja wynikała z faktu, że Dorota nie mogła dotrzeć na czas z Gaeną, która była w cieczce. Wydawała mi się to najlepsza metoda, powszechnie stosowana w kynologi na całym świecie i zgodna z zasadami hodowli. Nasienie zostało pobrane we Włoszech i schłodzone przesłane do Polski. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka może się wydarzyć. Żadna z nas nie podejrzewała tego, że urodzą się nietypowo umaszczone szczenięta.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, po 4 tygodniach od urodzenia szczenięta trafiły do mojego domu.
Eksterierowo szczenięta bardzo przypominają Azawakhi, co zresztą potwierdzały ich zdjęcia. Do końca wierzyłam, że posiadam psy rasowe.
Moja hodowla poniosła ogromne koszty w zakupie nasienia, w sprowadzeniu go, w dbaniu o sukę w czasie ciąży, w odchowie szczeniąt. Nikt tego nie zwróci, czasu jaki poświęciła Dorota nad opieką nad Rudą i dziećmi; odchowu ich w moim domu. Cały czas traktuję je jak moje wyczekane szczenięta i tak samo o nie dbam.
Jest mi ogromnie przykro, że taka sytuacja ma miejsce w mojej hodowli, pod moim przydomkiem. Że mojej wyhodowanej przeze mnie suce została zmarnowana ciąża. Jest mi przykro, że wobec mnie została wylana fala nienawistnej mowy, że oskarżano mnie o nieczyste zagrania podczas gdy nigdy, nieczego nie taiłam i na bieżąco dzieliłam się informacjami.
Jest mi smutno oraz zawiodłam się na ludziach, których uważałam za w porządku Pozostała po nich masa przykrych słów. Liczba wiadomości prywatnych jakie dostałam, w których podważano moje działania jest ogromna. Hejt jaki spłynął na mnie w tym krótkim czasie, pokazał mi tylko, kto liczy się w moim życiu.
Nie mam sobie nic do zarzucenia w swoim działaniu. Nie jestem winna temu, iż urodziły się w mojej hodowli psy nierasowe. Ludzki błąd został popełniony, a ucierpiało na tym moje dobre imię i opinia o mojej hodowli.
Nagłośnienie sprawy od początku uważam za najbardziej słuszne i uczciwe, niż ukrywanie problemu. Chyba, że najlepiej „zamiatać pod dywan” wszystko co nie jest zgodne z oczekiwaniami. A przecież ujawnienie nieprawidłowości i mówienie o nich głośno, doprowadzi w przyszłości do powielenia błędów, których my kynolodzy przecież chcemy uniknąć.
Niepokojący w tym wszystkim jest fakt, że skoro doszło do pomyłki u mnie, to gdzieś na świecie jest hodowca, który pomimo swoich starań powitał na świecie mieszańce. Z całą pewnością również właścicielowi samca będzie zależało na wyjaśnieniu, czy nie zaszło do pomyłki podczas pobierania nasienia i czy nie powtórzy się ona w przyszłości.
Sprawa została przekazana prawnikowi.
Szczenięta są kochane, rozwijają się prawidłowo. Szukają swoich nowych rodzin i nie będą wykorzystywane w hodowli.
Chciałabym podziękować mojej rodzinie, która jest zaangażowana w moją hodowlę za wszystko co dla mnie zrobili. Dziękuję wszystkim osobom, które przez ten cały czas były ze mną, za wsparcie. Za to, że w momentach dla mnie depresyjnych były i ratowały dobrym słowem oraz wierzyli w moją pracę hodowlaną i uczciwość. Dziękuję również tym, którzy powstrzymali się od komentarzy oraz czynów i cierpliwie czekali na moje oświadczenie. Sytuacja, jaka mnie spotkała, jest dla mnie trudna, dlatego proszę o wyrozumiałość i uszanowanie mojego czasu.
Aleksandra Teresińska
Comments are closed.